sobota, 18 czerwca 2011

7.Szkoła

Ale masakra, jak ona mogła mi to zrobić! Każdego kogo minęłam spoglądał na mnie, jak na wariatkę jakąś. Patrzyli na mnie jak by mnie jeszcze nigdy nie widzieli!
-Idioci!!!!!- Pomyślałam.
-Ty patrz, to ta co ma zamiar pisać książkę- mówili szeptem jakbym co najmniej ich nie słyszała i wtedy niezauważanie przechodząc koło Artura usłyszałam jak opowiadał swoim kolegom:
-Ziomy, idę dzisiaj na randkę z Edytą!- Jak wymówił moje imię to myślałam, że zemdleję, ale dotrwałąm do końca rozmowy
-Wiecie ja ją naprawdę lubię i wydaje mi się, że jest ze mna całkiem szczera to niesamowite, bo jeszcze żadna dziewczyna pod czas rozmowy, nie była taka otwarta jak Edyta, wiecie, że pisze książkę? Powiedziała mi, że jest uradowana, że się dowiedziałem- czyli to on rozpowiadał! Ale przecież on sie tylko chwalił mną i, że gdzieś pójdziemy razem, jak mozna sie gniewać na kogos takiego jak on, tylko jedna rzecz mnie zastanawia, jak taka dziewczyna jak ja mogła się zakochać w takim chłopaku jakim jest Artur. Jak była juz koło mojej szafki podeszła Stella, zagradzając mi drogę zaczęła paplać coś, zapamiętałam tylko to:
-Wiesz tak strasznie mi głupio, że cię wyzywałam, ośmieszałam, wymyślałam różne historyjki itp. Jest mi naprawdę bardzo przykro.- przepraszała mnie za rzeczy, o których nie wiedziałąm o istnieniu!
-Co?! Stella, który wszystkich uważa za gorszych? Ta Stella, mnie przeprasza? To jakiś żart prawda? Znowu cos mądrego o mnie wymyśliłaś i teraz chcesz mnie wrobić tak?
-Nie!! Ależ skąd, to czyste przeprosiny, czy kiedys mi wybaczysz?- obejrzałam się dookoła i zobaczyłam jak inni się z nas śmieją.
-Wiesz upokorzyłaś się tylko tymi przeprosinami.
-Tak wiem i rozumiem jak się wtedy musiałaś czuć jak zobaczyłaś tą fotkę w gazetce szkolnej.
-Co? Jak to wiesz?
-No mówie ci, że to prosto z serca przeprosiny.
-Dobra, kto cie namówił?...
-No no kazał nic nie mówic ale... Artur prosił a dobrze wiesz, że niesposób mu odmówić
-On ci kazał?- Jejku, jest słodki i martwi się o mnie.
-No tak, przecież mówię zresztą jego sie spytaj-powiedziała wskazując palcem nadchodzącego ciacha. Specjalnie stanęłam blokując mu drogę.
-Hej Edyta, coś się stało?
-Tak, bo widzisz Stella się wygadała i wiem, że to ty ją namówiłeś, tylko jedno pytanie mnie dręczy, dlaczego?
-Dlaczego? Jeszcze tego nie pojmujesz?... podobasz mi się zabójczo i cały czas próbuję co o tym powiedzieć ale coś mnie hamuje, jakaś siła, której nikt nie może zobaczyć.
-Boże, czuję to samo co ty.- Pomyślałam, nie powiedziałam nic tylko się delikatnie zarumieniłam, przyglądał mi się uważnie.

czwartek, 16 czerwca 2011

6.Kontynuacja

Pisałam o dziewczynce, która zgubiła sie w wielkim świecie dorosłych. W sumie to opowieść dla dzieci, ale postaram się napisać coś ciekawego dla dorosłych. Jeszcze nie wiem, ale domyślam sie co "duzi ludzie" najbardziej lubią w książkach, jak spytałam mojej mamy, powiedziała:
-Och dziecko, jeszcze nikt w całym moim życiu takiego pytania mi nie zadał, ale, chyba okładkę.- rozpromieniona odłożyła ksiązkę, na której podziwiała tylko obrazek z tytułem, ale ja wiem, że moja mama lubi pytania bez odpowiedzi, na które trzeba sobie samemu odpowiedzieć. Jak pytam mamy Kingi, odpowiada zawsze tak samo:
-Bardzo lubię dramaty miłosne, ale "Duma i uprzedzenie" to moja ulubiona książka- mówi zadumana.
-Świetnie- pomyślałam, nawet nie czytałam tej książki, mama Kingi jest bardzo wyrafinowaną kobietą z dobrymi manierami, zawsze dopowiada na pytania pełnymi nieznanych mi dotych czas słowami. Mężczyźni lubią kryminalistykę, kobiety najczęsciej wybierają miłość i dramat, muszę się zdecydować. Bochaterka mojej książki ma na imię Anabels, ma 16 lat i jest sierotą, rodzice ją sprzedali za pieniądze, bo było im za mało. To oczywiście streszczenie około 20 stron.
-Kurczę, jakos łatwo mi idzie- powiedziałam sama do siebie.
-Dobra, starczy na dzisiaj, muszę się wyspać, przecież jutro mam iść na spacer z Arturem- nagle zapomniałam o całym świecie i był tylko Artur, tak tylko ja i on, sam na sam w jednym pokoju, w cztery oczy rozmawiamy nocą przytuleni do siebię, ja do jego nagiego torsu a on delikatnie gładzi moją skórę pocałunkami, czuję, że przechodzą po mnie dreszcze i nagle ocknęłam się i znowu zobaczyłam stary, ulubiony fotel taty, wielką, czerwoną piwonię mamy, lalki Karolci i lustro, w którym stoję i widzę siebie, telewizor i Artura, zaraz, zaraz Artura!? Cos mi tu nie pasuje, obejrzałam się i nic. Rano okazało się, że to był kolejny sen o Arturze. Obudziłam się na taty fotelu, pierwsze co, to :
-O mój Boże!! Która godzina?! Przecież do szkoły się spóźnię!- Krzyczałam w głowie.
-Przeciez wszyscy jeszcze śpią, śpią?!- Wstałą i poszłam do pokoju, spojrzałam na zegarek:
-Okay jest 7:00, na szczęście.- Akurat jak się wyszykowałam to przyszła po mnie Ewa, zaraz Ewa?? Co ona tu robiła przeciez jej sie niechce po mnie przychodzić odkąd doszła do czubków cały czas mnie lekceważy a teraz nagle przyszła po mnie pod dom? Trafiła tam tylko dzięki jej tak=cie bo on zaczął pracować jako projektant mody w Londynie i co miesiąc przywozi córce wory pieknych i drogocennych ciuchów, na które normalnych ludzi nie stać.
-No hej moja ty pisarko!
-Eee... hej Ewka- Skąd o tym wiedziałą?!, poczułam się głupio, ale nie wiem dlaczego, moment Kinga jej nagadała, domyślam się, że pewnie już całą szkoła o tym wie. Co za upokorzenie!
-No chodź, moja ty szurnięta przyjaciółko- powiedziała wpychając mnie do szkoły, a ja nie chciałam się przed wszystkimi tak upokorzyć!

wtorek, 7 czerwca 2011

5. Niespodziewany gość.

-No tak, bo wiem że się wstydzisz.
-Eee... jak mogłaś mi to zrobić!, przecież upokorzę się przed nim masakrycznie!
-Nie bedzie aż tak źle.
-Po powrocie do domu, Kinga została u mnie w pokoju, i po chwili zorientowałam się, że jesteśmy same. Po 15 minutach zadzwonił dzwonek do dzrwi, natychmiast sie zarwalam by otworzyć, na progu stał Artur, istne cudo.
-Hej Edyta! Co u ciebie?
-Eee...- Po prostu nogi mi się ugięły, zatkało mnie na dosłownie 10 minut.
-Hej Artur, wchodż co tak stoisz w dzrwiach.-Kinga zagadała za mnie.
-Dzięki, emm Edycie nic nie jest?
-Niee, ona tak zawsze jak cię widzi, ma do ciebie pewna słabośc.
-Aha, no to świetnie- powiedział z sarkazmem w glosie.
-Eee hej, mogę cię na chwilę Kinga prosić do kuchni?- posłałam mu najpiękniejszy ze swoich usmiechów, również się do mnie uśmiechnął "ach te dołeczki"- pomyslałam.
-No co, chcesz żeby wyszedł?
-Nnnie! Ale on jest taki przystojny, że nie mogę z siebie nic wydusić!
-Wiem, dlatego musisz to pokonać no nie? Dlatego tam idź i zagadaj!!- powiedziała wpychając mnie do salonu.
-Hhhej Artur!
-No hej Edyta, juz ci lepiej?
-Tak o wiele lepiej, cyba- to chyba wymamrotałam pod nosem, żeby nic nie usłyszał.
-Słyszałem, że piszesz książkę.
-Co?! Kto ci powiedział?- oblałam się bordowym romieńcem.
-Nie, nie uważam, że to świetny pomysł, zresztą wszystkie twoje prace czytałem i są niesamowite, a najfajniejsze jest to, że ty jedyna sie za wzięłaś.
-Naprawdę?- gdy mówił o opowiadaniach kątem oka spojrzałam na Kingę, która natychmiast odwróciła wzrok, gdy mówił, że to świetny pomysł zrobiłam się czerwona jak burak. W końcu jeszcze nigdy nie rozmawiałam z nim tak otwarcie. Po dłuższej rozmowie o szkole, cichutko spytał mnie czy jutro gdzieś pójdziemy razem, bez zastanowienia odpowiedziałam, że bardzo chętnie i posłałam mu piękny uśmiech, odpłacił mi tym samym. nie mogłam uwierzyć, że niejaki Artur z 3 klasy gimnazjum zaprosił mnie na spacer.
-Jestem w niebie, bo to zbyt piękne- pomyslałam.
-To do jutra!
-Tak tak pa!- krzyknęłam odprowadzając go na klatkę schodową.
-No widzisz, nie było aż tak źle, wręcz przeciwnie, uważam, że poszło wspaniale i następnym razem będzie jeszcze lepiej.
-Wiesz nie sądziłam, że o powiem tak szybko ale kocham cię za to co zrobiłaś, ale zastanawia mnie jedna rzecz skąd on wiedział, że piszę książkę?
-No wiesz, wymsknęło mi się, ej no zdarza się ludziom nie?
-Tak, dziękuję- przytuliłam ją z wdzięczności.
-Ale, za co?- zadała mi głupie pytanie.
-No za to, że go tutaj zaprosiłaś inaczej pewnie bym się do niego nie odezwała do końnca zycia.
-Wiesz, nie ma sprawy.
-Chcesz się napić czegoś może?
-Nie ja się zbieram, pzrecież jutro klasówka z histy, wiesz trzeba powtórzyć całe dwa działy.
-Ach no tak, zapomniałam o niej- usmiechnęłam się w podzience, że mi przypomniała.
-Nie ma sparwy, papa do zobaczenia w szkole!
-Tak i jeszcze raz dzięki!- mimo świadomości o jutrzejszej klasówce, usiadłam przy komputerze i kontynuowałam moją powieść.

4.Sprawdzian

Czwartek,
nie było aż tak źle, w końcu zaczęłam pisać swoją pierwszą książkę, napisałam już pierwszą część. Radosna powędrowałam do szkoły z Kingą.
-Ty, a co ty taka szczęśliwa? Dzisiaj sprawdzian, zapomniałaś?
-A ja zaczęłam pisać swoją pierwszą ksią...co?! Dzisiaj sprawdzian? Ale, ale z czego?!
-No z matmy, zapomniałaś co?
-No tak jakby, a sprawdzian jest z ułamków czy z równań?
-Z ułamków, tak jak mówisz.
-A to spoko, bo ja akurat ułamki pojmuję nie to co Rafał.
-No racja on to ma dzisiaj przechlapane.
-Niestety tak ale co poradzisz takiemu jak on, skoro się nikogo nie chce słuchać.
-Kurczę, ale dzisiaj brzydka pogoda, ciągle leje, mam nadzieję, że  jutro nie bedzie takiej ulewy.
-Czemu? Co jutro jakaś wycieczka?
-Niee, ale jutro jadę z tatą pierwszy raz na ryby, wiesz zaskoczył mnie tym zaproszeniem na łowienie i na obiad do "Vilemmo".
-A "Vilemmo" to ta najjdroższa w mieście restauracja no nie? Skąd on ma na to kasę mi powiedz. Bo ja nie mam pojęcia.
-Wiesz powiedział mi, że zbierał na to przez półtora roku, a uzbierał trochę kasy jak był na rybach.
-A co u twojej mamy?
-U mamy? No wiesz znalazła sobie nowego,ale jak go widzę to mnie w gardle ściska z nerwów, nie toleruję go wogule.
-No no rozumiem, wiesz mam bilety na jutro do kina może pójdziesz ze mną, bo nie chce misię iść samej.
-To może zaproś Artura, co?
-No, co ty  chyba teraz żartujesz!
-Ej no, czemu nie?
-No, bo sięzdeczka wstydzę i ty dobrze o tym wiesz, prawda?
-No wiem, ale musisz spróbować, więc ja go zaprosiłam do ciebie.
-Co?!?

3.Pierwsza myśl

Środa,
 -Czekaj Kinga! Jeszcze tylko zamknę drzwi, o dobrze możemy iść-powiedziałam zamykając dom na klucz. -Masz zadanie z polaka?-spytała.
-Jasne, jak mogłam zapomnieć, a propos co było?
-No o ile się nie mylę to wypracowanie na 2 strony o poezji-powiedziała z sarkazmem w głosie.
 -ach to, spoko zrobiłam ale nie wydaje mi się żeby było dobrze ale liczą się chęci no nie?
 -ale dasz przeczytać przed lekcją?- prosiła.
 -Eee ... no wiesz co, takie bzdury chcesz czytac?- spytałam
 -Proszę, zresztą wiesz, że prace jakie napisałaś byy genialne i tego nie da się ukryć. Chyba wszystkie czytałam i naprawdę ciągają. Są ciekawe jak książki .....yyy tej no jak ona miała? Czekaj, muszę sobie przypomnieć.
 -Jak Kinga myśli to wygląda jak by ją coś bolało.
-Yyy, Chotomskiej?
 -Nie nie czekaj mam na końcu języka!
 -Nie męcz się, a czeka jmoże chodzi ci o Ewą Nowacką?
 -Taaaak, jejku jakie to trudne nazwisko do zapamiętania.
- Eee ja wiem, nie ma tragedii.
-To co dasz przeczytac?-zrobiła minę jak jakis zbity piesek i juz na następnej przerwie czytała moje wypracowanie. Przyglądałam jej się uważnie, jakie uczucia wyraża na twarzy, czy jej się podoba, czy jest jednak cos nie tak. po 15 minutach czytania swierzdziła:
 -Jeśli nie wezmiesz się za pisanie książek to twoje wypracowanie zawędruje do pana Krzysia- Zagrozić mi chyba chciała panem polonistą.
-To nie jest aż tak dobre, przestań gadać bzdury, nie jestem jakąś nie wiedomo jak dobrą pisarką- odparłam.
-Jesteś właśnie, czy ty tego nie pojmujesz?! Za takie pisanie można zarobić kupę kasy, pomyśl nad tym.
 -Naprawdę tak myślisz?, że ja się nadaję a pisarkę?, no może troszkę wiem jak pisać... różne wypracowania, ale bez przesady. Jak tylko wróciłam do domu pokazałam mojej mamie wypracowanie z polaka i spytałam czy mogła bym napisać dobrą książkę, odpowiedż brzmiała:
-Wiesz jak tylko mi powiedziałaś to moją pierwszą myślą było sprzedawanie twoich dzieł, spójrz tylko ile szczęścia cię spotka, w przyszłości bedziesz znana i bogata, czy nigdy o tym nie marzyłaś? O sławie i pieniądzach?
-Ale ja nie chcę być taka jak Stella, piękna i bogata, i jescze do tego slawna. Ale ty tak na serio we mnie wierzysz?
 -Oczywiście jeszcze nigdy nie byłam z ciebię taka dumna.

2.Początek problemów

Kiedy wracałam do domu ze szkoły napotkałam na drodze pewnego chłopaka, miła na imię Artur i dobrze o tym wiedziałam jak i o tym że w tym roku skończy szkołę, jestem w nim zakochana na zabój normalnie od pierwszego wejrzenia jak to ludzie mówią. Chłopak jest wysoki ma 1,80cm wzrostu, piękne, błyszczące blond włosy i takie śliczne włosy ale tak naprawdę to nie wiem jakie bo sie nie przyglądałam tak nie ładnie się w kogoś wpatrywać. Jak się minęliśmy od razu poczułam jego przesłodki zapach i od razu mi się zakręciło w głowie i straciłam równowagę, gdzy już się miałam przewrócić Artur złapał mnie w ostatniej chwili. Normalnie myślałam że ten kto mnie złapał jest jakimś bogiem czy coś. Akurat w tym momencie jak sobie mielismy spojrzeć głęboko w oczy, pojawiła się Stella, laska, której Artur się podoba, i która przewodzi klubem "Bogatych czóbków" jak to nazywam, spojrzała na mnie i zaczęła krzyczeć na całe miasto: - Ahahahaha!!!! Edzia się zsikała ahahaha!!!- odwróciłam się by spojrzeć o co jej chodzi i zobaczyłam plamę na spodniach spowodowaną poprzez kałużę, w której zdążyłam zamoczyć "cztery litery" zanim Artur zdążył mnie zlapać. Oczywiście wszyscy ze szkoły zostali powiadomieni przez Stellę i odrazu przyszli porobić mi zdjęcia Poniedziałek, jak co tydzień kupuję gazetkę szkolną bo jest bardzo ciekawa i akurat moje zdjęcia w mokrych spodniach się w niej pojawiły. -Co za koszmar!!-pomyślałam. Zamknęłam oczy i pomarzyłam o Arturze i wtedy z marzeń wyrwała mnie Kinga: - No chodź szybko, na co ty jeszcze tutaj czekasz, przecież wiesz, że nie możemy się spóżnić na chemię ona nas chyba zatłucze jak bedzięmy później-tak, chemia, postrach i popłoch budzi w uczniach, a ja nawet ją lubię. Nasza pani chemiczka Ewelina jest zmorą uczniów bo na lekcjach chemi zazwyczaj chłopaków każe pompkami zazwyczaj po dziesięć. Kinga uwielbia chemię i ciągle się podlizuje pani a ona niestety nie wstawia jej za to dobrych piątek, z Ewą koleguję się od dwóch lat choć jest ze mna w klasie od zerówki. kolejny nudny powrót do domu z Kingą. Wtorek, jak zwykle religia, i jak zwykle Stella, która się dalej ze mnie śmieje, że jestem siusiumajtek. Na lekcji ksiądz pyta w co wierzymy, głupie pytanie bo i tak trzeba odpowiedzieć, że w Boga, i nagle nie wiem po co ksiądz wola mnie do tablicy. -Co on chce mnie spytać z religii? zresztą to taki prosty przedmiot- myślałam w drodze do księdza i wtedy mnie olśniło! Przecież kiedyś byłam wyznawcą innej wiary i katehetę bardzo fascynowały moje opowieści o zebraniach.

1.Edyta

Kolejny poranek szkolny.
Kolejna odpowiedź przy tablicy. I kolejny powrót do domu z przyjaciółką. Niby nic ale takie było dokładnie moje życie pewnej czternastoletniej Edytki, która myślała, że jej los bedzie juz taki nudny do końca życia. Piątek, moim zdaniem był to najgorszy dzień w całym tygodniu, a dlaczego? Bo w piatki są klasówki i pytanie przy tablicy. Tak niektóre moje koleżanki też uważają a konkretniej to Kinga i Ewka, tak dwie jedyne, z którymi się przyjaźnię. Inni się ze mnie śmieją, że noszę okulary, mam piegi i nie załadne rude włosy. Jestem szarą myszką, nigdy się nie mieszam w wieksze zainteresowanie, nie jestem brzydka ale nie należę do klubu:"Pięknych i Bogatych". Tak była taka jedna grupa osób, która poniżała innych. Bardzo się cieszę, że do nich nie należę, nie sprawiało by mi to jakiejś satysfakcji z siebie jak innym.